Admin - 2015-03-08 16:39:40

Do napisania tego artykułu zainspirował mnie fakt, że na rynku ukazuje się coraz więcej radiotelefonów CB wyposażonych w gniazdo służące do podłączenia dodatkowego miernika poziomu sygnału przychodzącego-zwanego popularnie S-metrem.
    Zacznijmy od stwierdzenia, że transceivery CB już dawno przestały pełnić funkcję wyznaczone im w ramach przepisów dotyczących Pasma Obywatelskiego. I czy to się komuś podoba,czy też nie – z dnia na dzień, na paśmie 11-metrowym przybywa setkami, o ile nie tysiącami ludzi, którzy traktują CB  Radio jako amatorskie hobby. Oni to przenoszą na nasze czterdziestki (bo było by zakłamaniem mówić o tej jednej „regulaminowej” , skoro już pełno nas na wszystkich kanałach: od 26.065 MHz począwszy, aż po 27.995 MHz) radioamatorskie zwyczaje. Jednym z nich jest podawanie korespondentowi raportu oceniającego jakość i siłę odbieranych sygnałów. Jest to nieodłączny element każdej radioamatorskiej korespondencji. A ponieważ nasze radyjka CB swym zasięgiem częstokroć przewyższają już stacje krótkofalarskie – zatem i tu ma rację bytu :raportowanie”.
    Bardziej dostarczeni sybiści wiedzą, że taki raport podaje się najczęściej wg skali zwanej w radio-operatorskim slangu „Radio Santiago” (od pierwszych liter wyrazów „readability” - czytelność oraz „signal strength” - siła sygnału). Czytelność określa się w skali pięciostopniowej:
1 - nieczytelny
2 -czytelny z bardzo dużą czytelnością
3 - czytelny z utrudnieniem
4 -czytelny z niewielkimi utrudnieniami
5- całkowicie czytelny

    nas jednak bardziej interesuje ocena siły sygnału przychodzącego, gdyż rzetelne jej określenie i przekazanie korespondentowi, natychmiast da mu pełen obraz tego, jak wychodzi on w eter. Zwyczajowo, a przede wszystkim szacunkowo, siłę sygnału podajemy w skali dziewięciostopniowej:
1 – sygnał bardzo słaby, trudny do zrozumienia
2 – słaby, ale słyszalny
3 – słaby
4 – sygnał umiarkowanie odbierany
5 – dość dobry
6 – dobry sygnał
7 – sygnał umiarkowanie silny
8 – silny
9 – wyjątkowo silny sygnał

    chcąc usprawnić pracę operatorów CB i dodać trochę „smaczku” naszej zabawie – konstruktorzy pomyśleli też o prostych wskaźnikach, z których można w przybliżeniu odczytywać szacunkowe wartości siły sygnału. Najpierw były to przyrządy analogowe, czyli mierniki wskaźnikowe, a z czasem na naszych radyjkach zaczęły mienić się tęczą barw wskaźniki diodowe . Sęk w tym, że te pierwsze były o wiele dokładniejsze i nadal stosuje się je w droższych typach tranceiverów CB. Natomiast tym, którzy już przestali wierzyć w kolorowe „esy” - dano możliwość powrotu do „wskazówki”. Całą gama radyjek wyposażona jest w gniazdko typu „jack”, do którego można podłączyć S-metr fabryczny lub wykonany sposobem amatorskim. Jednak zanim to uczynimy – trochę nieskomplikowanej teorii na temat „esów”.
„WYCHODZISZ U MNIE NA 9 ESÓW!”
    często zdarza się nam podawać taki właśnie raport i wcale nie dziwi nas, że owe „dziewięć esów” dotyczą kolego pracującego z sąsiedniego bloku ; z czterema watami w antenie, jak i znajomego – który nadaje z odległej dzielnicy i to z mocą zaledwie 500 mW. Ale bardziej dociekliwi zadadzą w tym miejscu sensowne pytanie: cóż więc oznaczają owe „esy”, skoro – mimo tak dużych różnic mocy i odległości – nie różnią się od siebie?
    Zwróćcie uwagę na taki fakt: czterowatowa stacja daje sygnał oceniany przez nasz przyrząd na 9 S, a gdy obniżymy jej moc wyjściową do 1 wata – to naszej skali  zgaśnie tylko jedna dioda i będziemy mogli powiedzieć korespondentowi, że  wychodzi u nas na 8 „esów”. Nierzadko zdarza się, że pracująca z 4 watami stacja wychodzi u nas tylko 6-7S, a 250-miliwatowa (nadająca z tego samego miejsca i z takiej samej anteny) zapala u nas wszystkie diody i w rzeczywistości wychodzi na 9 S, a gdy obniżamy jej moc wyjściową do 1 wata- to na naszej skali zgaśnie tylko jedna dioda i będziemy mogli powiedzieć korespondentowi, że wychodzi w nas 8 ''esów''. A ,gdy ''skróci się on'' do 250mW, jego sygnał będzie u nas odbierany na 7 ''esów''. Nierzadko zdarza się, że pracująca z 4 watami stacja wychodzi u nas tylko na 6-7 S, a 250-miliwatowa (nadająca z tego samego miejsca i z tej samej anteny) zapala u nas wszystkie diody i w rzeczywistości wychodzi u nas na 9 S. widzimy tu więc zależność, o której ze szkodą dla nas wszystkich zapomina część kolegów: przy tak dużym wzroście mocy uzyskaliśmy zaledwie przyrost sygnału o 3 „esy”, a ile przy tym „namieszaliśmy” w eterze. Stąd pierwszy wniosek: dobry S-metr pokazuje sybiście, że nie należy przeceniać mocy i że różnice rzędu 200 lub 300 mW dla stacji pracujących z tego samego miejsca i z takich samych anten nie mają znaczącego wpływu na jakość odbierającego przez nas sygnału. Zatem: skracajmy się!
    I tu zasadnicza uwaga. Skoro już decydujemy się odpowiedzieć komuś na proźbę o raport – to podejdźmy do tego poważnie. Nie pytajmy w kółko o raport kolegów, których anteny widzimy przez okno. Skoro np. mieszkamy w tym samym budynku, mamy takie same anteny, a nasze radyjka tą samą moc i przy tym wychodzimy u tego samego korespondenta rożnie – to już bardzo poważny sygnał, że coś jest nie tak. Jednak nie dowiemy się tego od sybisty, który mieszka tuż obok nas, ma na swoim transceiverze tylko cztery kolorowe diody i usiłuje na ich podstawie ocenić nas nadajnik. Nic więc dziwnego że większość naszych kolegów ma wątpliwości, czy różnokolorowe diody – to ważny przyrząd pomiarowy, czy tylko błyskotliwy „bajer” dekoracyjny.
    Doświadczeni operatorzy wiedzą, żek każda skala S-metra odpowiadać musi międzynarodowemu kodowi S. nie może tu więc wchodzić w grę jakakolwiek choinkowa dekoracja. Producenci dobrze wiedzą, że każdemu stopniowi na tej skali odpowiada konkretna wartość napięcia sygnału przychodzącego i to podanego dla rzeczywistej impedancji wejściowej danego odbiornika oraz zakresu częstotliwoći, w jakim on pracuje. Dla radiotelefonów CB oporność wejścia wynosi ok. 50 Ω. Jak zatem ustala się konkretne wartości napięć dla poszczególnych stopni tej skali?
    Na wejście odbiornika doprowadzamy sygnał nie zmodulowanej fali nośnej o mocy -73 dBm (-73 dB w odniesieniu do sygnału wzorcowego o mocy 1 mW). Widzimy, że podstawowa skala składa się z 5 szczebli, zwanych potocznie „belkami”. Lecz nie są one oddalone od siebie w równych odstępach. Na skali tej sygnał określony jako 8 S powinien być mniejszy od 9 S o 1/8 jego wartości, ale niestety tak nie jest, gdyż mamy tu do czynienia ze skalą logarytmiczną, a  nie linową. Idzie bowiem o to, że naszym zadaniem jest pomiar sygnału akustycznego na wyjściu odbiornika w odniesieniu do poziomu jego wejściu – a tu obowiązują logarytmy i tak już musi być.
    Jeszcze pod koniec lat sześćdziesiątych konstruktorzy sprzętu radiokomunikacyjnego za normę przyjmowali odpowiednik 100 uV, ale w miarę polepszenia czułości odbiorników, laboratoria amerykańskie i japońskie narzuciły wszystkim producentom standard 50uV, jako wartość napięcia sygnału równego poziomu 9S.
    Przypominamy, że jedna podziałka na skali S odpowiada 6 decybelom, co jest równoznaczne z czterokrotną różnicą mocy i dwukrotną różnicą napięcia.